Jestem spokojna i komfortowo popijając letnią kawę, zabieram się do kolejnych projektów.
Tracąc łącze ze światem mi ważnym, przez chwilę jeszcze nie jestem świadoma co się wydarzyło... i nagle okazuje się, że mój spokój zmienia się w przyspieszony oddech i szybsze bicie serca, a nawet niekiedy rumienie się gdy patrzę i oczy rozszerzam....
I kocham co widzę, bo czuję się wtedy bardzo bezpiecznie z myślą że nigdy mi się to nie znudzi... Bo ona pochłania jak przedziwny smok, za każdym razem jak da się jej przejście w nasze życie, niespodziewanie... To napawa mnie na nowo spokojem i wracam do projektów, z myślą że totalnie nie nadążam... :)
Chcę wakacji... Spokojnych i błogich.
Berlin? Ale tylko tam... Hotel Propellery Island!
Mroczne, dziwne, zaskakujące, zbijające z tropu i uświadamiające, że NIE NADĄŻAM miejsce :) Jakby z innego świata, jakby z innej kultury, bez "dizajnerskiego sznytu". "Co twórca miał na myśli?" Baaardzo chciałaby wiedzieć...
Trochę brak mi słów i trochę się boję, ale oczy mam rozbiegane...
źródło zdjęć: http://www.propeller-island.de/rooms_neu/room_detail/11/index.php
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz